Posty

Wyświetlanie postów z czerwiec, 2019

Ironia losu....

Od ostatniego postu minęło 3 dni i kometa spadła na mój wspaniale spokojny świat! We wtorek nad ranem wzywałam karetkę do domu, Adika złapał jakiś niezidentyfikowany ból podbrzusza, do tego stopnia że padł w łazience na podłogę i się zwijał w męczarniach. Szybka diagnoza kamyczek zszedł z nerki do przewodu moczowego. Aj!! My w szoku! Żadnych objawów wcześniej, po prostu nagły atak. Dostał Adi receptę i do domu, cóż robić, musi "urodzić" kamyka. Środa nad ranem znów wzywałam karetkę, po 5.oo Adi zemdlał z bólu w lazience. Po 6 godz na SORze przyjęli go na oddział, okazali się, że kamyk utknął i nerka źle pracuje. W piątek zabieg usunięcia. W sobotę po południu go wypuścili a w niedzielę po 22.00 wiozłam go spowrotem na oddział gdyZ przez 3 godz nie był w stanie się wysikać i dopadł go taki ból, że nie pomogły żadne leki które miał w domu. Szybkie USG wykazało, że zrobił się obrzęk nerki i doszło do zatrzymania moczu. W poniedziałek zaraz zabieg, umieszczenia jakby &qu

Sekunda... Minuta... Godzina... Nostalgia... 😀

Spokój i cisza, odetchnięcie. Napięcie, gonitwa i nerwy poszły w odstawkę. Wakacje! Nastolatka i 8-latka = bomba zegarowa ale... może dam radę 🤪 Oddycham miarowo i spokojnie. Tak mi dobrze! Chwilo trwaj!