Nowy rok kalendarzowy.
Przyszedł moment, kiedy narzekałam na te święta, już po świętach.
Jezusek się narodził a ja nawet tego "nie poczułam"...
A parę dni temu uzmysłowiłam sobie, ze różaniec najlepiej "smakuje" odmawiany w świetle choinki.
Nowenna zakończona.
Realne uzdrowienie jest.
Dziś, a właściwie wczoraj był ostatni dzień tej 54 dniowej nowenny.
Wnioski?
Modlitwa nieustanna... I świadomość, że ja sama nic nie mogę.
Rozmawiałam z Adikiem, oboje doszliśmy do wniosku, że ktoś, kto nie ma Boga w sercu powie, durna, i tak byś osiągnęła to, o coś sie modliła, no ale tak to jest z niedowiarkami!
Święta nie jestem, mam swoje demony, widzę je doskonale, ba! nawet mi czasem z nimi dobrze, kuszą i kuszą, nieustannie, nie da sie ich zamieść pod dywan i o nich zapomnieć, ale... jesteśmy tylko ludźmi, mam nadzieję, że nie zniknie mi nigdy sprzed oczu to, co najistotniejsze!
Nieustanna modlitwa...
A jest o co sie modlić... Zaniedbałam ostatnio powszechne rzeczy, za rodzinę, zwłaszcza za moją mamę, siostrę...
Agatka jest znów w ciąży, za to Maleństwo... Nie wiem co tam jest im pisane ale życzę Agaci córki! Niech ma tę słodycz i róż w domu, a nie tylko zbójników, plucie, prześmiewki i powtarzanie w kółko "gówno"... hahahahahahaha. Rozumiem już, dlaczego Bóg obdarzył mnie córkami :) [nie uniosła bym ciężaru chłopięcych głupich tekstów i "dupowania" hahahahahahaha].
Za uzdrowienie relacji cioci i Kasi...
Koronka za umierających do której na nowo wróciłam. Wywiązuję się pół na pół, wymaga to ode mnie zdyscyplinowania i uważniejszego kontrolowania telefonu z rana, koniecznie nie mogę tego zaniedbać.
Myślę sobie, że pomalutku nadchodzi czas, żebym poszukała sobie jakiejś odskoczni od domu.
Coś, co pozwoli mi sie urwać chociaż raz w tygodniu, nie gdybam na razie co by to mogło być, pewnie samo wypłynie :)
Muszę częściej pisać. Teraz będę.
Nowy rok.
Postanowienia? 7 kg w dół. Czyli trzeba popracować nad łakomstwem słodyczowym i poćwiczyć silną wolę która silna nie jest jak widać.
Inne? Ufać nadal i iść do przodu.
Plan?
Prawo jazdy.
Kurs emaus.
Spłacanie długów i lepsza kontrola swoich wydatków czyli roztropność.
Więcej sie uśmiechać do dzieci.
Więcej przytulać i całować i jeszcze mocniej KOCHAĆ!!!
Jezusek się narodził a ja nawet tego "nie poczułam"...
A parę dni temu uzmysłowiłam sobie, ze różaniec najlepiej "smakuje" odmawiany w świetle choinki.
Nowenna zakończona.
Realne uzdrowienie jest.
Dziś, a właściwie wczoraj był ostatni dzień tej 54 dniowej nowenny.
Wnioski?
Modlitwa nieustanna... I świadomość, że ja sama nic nie mogę.
Rozmawiałam z Adikiem, oboje doszliśmy do wniosku, że ktoś, kto nie ma Boga w sercu powie, durna, i tak byś osiągnęła to, o coś sie modliła, no ale tak to jest z niedowiarkami!
Święta nie jestem, mam swoje demony, widzę je doskonale, ba! nawet mi czasem z nimi dobrze, kuszą i kuszą, nieustannie, nie da sie ich zamieść pod dywan i o nich zapomnieć, ale... jesteśmy tylko ludźmi, mam nadzieję, że nie zniknie mi nigdy sprzed oczu to, co najistotniejsze!
Nieustanna modlitwa...
A jest o co sie modlić... Zaniedbałam ostatnio powszechne rzeczy, za rodzinę, zwłaszcza za moją mamę, siostrę...
Agatka jest znów w ciąży, za to Maleństwo... Nie wiem co tam jest im pisane ale życzę Agaci córki! Niech ma tę słodycz i róż w domu, a nie tylko zbójników, plucie, prześmiewki i powtarzanie w kółko "gówno"... hahahahahahaha. Rozumiem już, dlaczego Bóg obdarzył mnie córkami :) [nie uniosła bym ciężaru chłopięcych głupich tekstów i "dupowania" hahahahahahaha].
Za uzdrowienie relacji cioci i Kasi...
Koronka za umierających do której na nowo wróciłam. Wywiązuję się pół na pół, wymaga to ode mnie zdyscyplinowania i uważniejszego kontrolowania telefonu z rana, koniecznie nie mogę tego zaniedbać.
Myślę sobie, że pomalutku nadchodzi czas, żebym poszukała sobie jakiejś odskoczni od domu.
Coś, co pozwoli mi sie urwać chociaż raz w tygodniu, nie gdybam na razie co by to mogło być, pewnie samo wypłynie :)
Muszę częściej pisać. Teraz będę.
Nowy rok.
Postanowienia? 7 kg w dół. Czyli trzeba popracować nad łakomstwem słodyczowym i poćwiczyć silną wolę która silna nie jest jak widać.
Inne? Ufać nadal i iść do przodu.
Plan?
Prawo jazdy.
Kurs emaus.
Spłacanie długów i lepsza kontrola swoich wydatków czyli roztropność.
Więcej sie uśmiechać do dzieci.
Więcej przytulać i całować i jeszcze mocniej KOCHAĆ!!!
całkiem ambitny plan:)
OdpowiedzUsuńa ja mam tylko jedno postanowienie... przeżyć, tylko i aż tyle...
Gosia całym sercem życzę ci spełnienia tych postanowień;)))
OdpowiedzUsuńsuper że Agatka w ciąży jest;) tak się ciesze.
tyle szczęścia spotyka ludzi dookoła mnie i to jest takie fajne.
szkoda tylko że moje małżeństwo się rozpadło - no ale może w moim przypadku i po tym co zrobił ex - własnie to jest szczęściem które mnie spotkało;)))))
modlitwa - jedyna rzecz która pozostaje jak już nic nie możesz zrobić. daje jakieś ukojenie i poczucie że mimo wszystko nie jesteś sama
Ja już od dłuższego czasu postanowień noworocznych nie mam.Nigdy żadnego nie udało mi się zrealizować.
OdpowiedzUsuńdemony...mam ich bez liku:)
OdpowiedzUsuńwszystkiego najlepszego w Nowym Roku, Kochaniutka! niech wszystko Ci sie uda!:*
pewnie, że posiedziałabym z Tobą w tym łóżku pod kocykiem, pobojcyła i wypiła kakao z piankami:) ale...praca wzywa! trza iść:) i tak sie ostatnio strasznie opierniczam, że sama siebie powinnam zwolnić:)
OdpowiedzUsuńo! właśnie zaczął padać śnieg! ale cudnie...
Piboszko Nestorka to moja mama:) vel Królowa Matka
OdpowiedzUsuńmoże szczególnie wierząca nie jestem, ale też wierzę, że śmierć to nie koniec... Ona ciągle jest:) czasami wspominam radośnie, a czasem jak dziś smutno, ale to przecież też jest do "przepamiętania" i przeżycia...
OdpowiedzUsuńzdrówka dla Twoich bliskich:)
Ja tam na razie nic nie postanowiłam. Ale trzymam kciuki by Ci się udało wszystko zrealizować
OdpowiedzUsuńNa kursie emaus byłam - polecam
OdpowiedzUsuń