Posty

Wakacyjne rozsterki życiowe...

Sierpień. Wakacje. Oddech rozlewa się leniwie po moich płucach... Bez pośpiechu... Bez gonitwy... Bez czasu. Czas nie istnieje. Delektuje się nicością wakacji, zielenią, błogim płaczem, upałem i deszczem, godziną 10-siątą, albumami... Aktualnie moje imię brzmi Niechciejstwo. Nie chcę go wymieniać na nic innego. Nie chcę aby to odeszło.  Załączyła się we mnie tęsknota za tym, co przeminęło, za niewinnością, bezstroską i delikatnością, zamknięta w malutkich rączkach, w usteczkach ssących pierś, za bezzebnymi uroczymi uśmiechami... To jakaś katorga w połączeniu ze zdrowym rozsądkiem... Rozdarcie trawi moje serce i cale moje wnętrze, to konflikt tego, co w sercu oraz tego co w głowie. Patowa sytuacja. Matko, matko... Jakże tu żyć? Jak godzić to wszystko i iść prosta droga? 

3, 2, 1... Dobrze, że nie gips!

Pianino oraz obrazy. Tak. Zdecydowanie to jest moje postanowienie na ten rok. Hmmm... Czekam na nową sypialnie. Własna. Tylko nasza! Pianino w kolorze czerni ze złotem... Ciche dźwięki klawiszy... Jak się nauczę grać? Nie nauczę sie, ot co! A obrazy... Rodzi się we mnie... Sama nie wiem co. Potrzeba. Wypowiedzenia się? Określenia się? Będę jak ta malarka z filmu "za jakie grzechy dobry Boże" haahhahahaah A póki co, pół godziny po rozpoczęciu nowego roku przywitałam go skręcona kostka! Spadłam ze schodów niosąc Agatę na balkon aby zobaczyc sylwestrowe fajerwerki! Z dnia na dzień jest lepiej. 366 dni. Co to będzie? Numer 1 już zaliczony!

5 rano Sylwestrowo. Dobry roku żegnaj!

O 5 nad ranem, matka kaszlącego dziecka ma pełne ręce roboty. Wietrzy pokój i wystawia zawinięte dziecko w kołdrę wprost do otwartego okna, na zimne powietrze. Potem podaje syrop i herbatę do popicia. Kiedy gotuje się woda w tym czasie wstawia górę naczyń do zmywarki, nie ma co marnować czasu na podpieranie bez sensu ściany. Po chwili zmywarka idzie a w pokoju dziecięcym ląduje inhalacja, w soli, kropli oilbase oraz tymianku. Na kaloryferach zawiesza garść mokrych szmat wyciągniętych z prania o północy. W pokoju robi się chłodno, pachnąco i lekko wilgotnie. Po 10 min dziecię zasypia w spokoju, bez napadów. Kończy się stary rok. Był ciekawy. Intensywny. Nie mogę narzekać. Bardzo dużo się wydarzyło. Ewa się wprowadziła na dół. Łazienke druga Adi ukończył co ułatwiło nam życie niemożliwie. Jucia super zadowolona z zakończenia szkoły. Wakacje pod znakiem Adikowych kłopotów z nerkami ale też odpoczęliśmy na wakacjach. Zaczęłam terapię, co dalej... Nie wiem. Agacia urosła i zrobi

Koniec....

Podsumowanie wakacji: 1.Najlepszy smak...    *Miał seks w czarnym koronkowym fatałaszku sprowadzony za wschodniej granicy.    * Miała zupka chińska o ostrym smaku carry zjedzona na wakacjach ze znajomymi, podczas grania w kalambury o północy. 2. Ważne...    * Było słuchanie każdej wypowiedzi moich córek, od opisu psa sikającego na mur po słuchanie "kocham cię mamusiu, z całej mojej miłości".    * Docenianie męża po pracy włożonej w pomoc rodzinie, ciężkiej pracy!    * Zamilknąć czasem niż powiedzieć za dużo. 3. Najpiękniejsze...    Gapienie się w dal. Po prostu, beztroskie... 4. Nauka dla mnie...    * Głodne dzieci to piszczące dzieci.    * Warto słuchać męża za kierownicą.    * Intuicja to podstawa! 5. Moją ostoją....    * Był Kościół w Januszkowicach. Prosty, skromny, oddany Sw. Ricie w opiekę.    * Żeby uciec wystarczy zamknąć oczy.    * Moja rodzina to moja ostoja. Lubię się w niej izolować, tak uciekam od świata.   6. Podsumowanie...    * Nie będę

Nieeeeeeeeeeeeee!!!!

Dałam radę i jestem z siebie dumna. Nikogo nie zabiłam przez te wakacje, a nawet dziewczyny się nie pozabijały 😀😀 Więc podsumowując... Wakacje zaliczam do udanych 😄 Ale... Co dobre, szybko się kończy. Wakacje zawsze mnie uświadamiają, jak szybko czas leci... Kiedy się to dzieje? Chyba za moimi plecami! Wyjazd zaliczony, pozytywną kreska zakreślony. Dzieci szczesliwe, piachu i wody miały pod dostatkiem. Judyta to ryba w wodzie, mogła by z niej nie wychodzić. Wakacje na wsi zaowocowały pomocą dla rodziny, tu ukłon dla mojego męża, On jest cudotwórca! Naprawdę! W 5 dni zwalil mur i zrobił dach, z pomocą moja i Mateusza. A nasza spiżarnia powiększyła się o soki z czarnego bzu i dzikiej róży a także zamrozonych królików z których zrobię pasztet na święta! Dziewczyny naładowany się witaminami prosto z drzew i krzaków, maliny, jeżyny, śliwki, jabłka orzechy... Wszystko na wyciągnięcie ręki. Ps. Ciuchy musiałam najpierw namaczać żeby brud zszedł hahahahahha 😍😆😆 A teraz... Nas

Lipiec zmienny jest, jak moja kawa na stole. Stawiam gorąca a pije zimną!

1. Lato mieszane, albo skrajnie upalne albo zimne w granicach 12 stopni. 2. Nerkowe zawirowania Adikowe trwają, sondę trzeba wyciągnąć prywatnie bo na NFZ ludzie umierają! WTF?!!!!!! 3. Wakacje trwają, nerwy szaleją! Matka w wakacje powinna mieć urlop od dzieci -amen! 4. Grille w których królują pieczone ziemniaczki - tak można siedzieć do 23.oo na tarasie! 5. Tego lata seks smakuje jakoś inaczej. Zadziornie. Smacznie. Pieprznie. 6. Druga łazienka skończona! Projekt mój, wykonanie Adik w całości sam, od podstaw, od wylewki po ostatni kurek w kranie. Wlasnie odebrałam telefon, że Zingerka jest do odebrania, wyczyszona i pomalowana. Hurrra! 🥳🥳🥳🥳 Ponieważ będzie moja szafką pod umywalkę!!! 😃😃😃😃 7. Czas zacząć sprzątać "zakamarek" i zrobić sobie tam sypialnie!!!! 🥰🥰🥰🥰🥰 Z zakamarka jest wyjście na taras więc... Będzie cudnie! 😍

Ironia losu....

Od ostatniego postu minęło 3 dni i kometa spadła na mój wspaniale spokojny świat! We wtorek nad ranem wzywałam karetkę do domu, Adika złapał jakiś niezidentyfikowany ból podbrzusza, do tego stopnia że padł w łazience na podłogę i się zwijał w męczarniach. Szybka diagnoza kamyczek zszedł z nerki do przewodu moczowego. Aj!! My w szoku! Żadnych objawów wcześniej, po prostu nagły atak. Dostał Adi receptę i do domu, cóż robić, musi "urodzić" kamyka. Środa nad ranem znów wzywałam karetkę, po 5.oo Adi zemdlał z bólu w lazience. Po 6 godz na SORze przyjęli go na oddział, okazali się, że kamyk utknął i nerka źle pracuje. W piątek zabieg usunięcia. W sobotę po południu go wypuścili a w niedzielę po 22.00 wiozłam go spowrotem na oddział gdyZ przez 3 godz nie był w stanie się wysikać i dopadł go taki ból, że nie pomogły żadne leki które miał w domu. Szybkie USG wykazało, że zrobił się obrzęk nerki i doszło do zatrzymania moczu. W poniedziałek zaraz zabieg, umieszczenia jakby &qu