Posty

Wyświetlanie postów z 2015

Przedświątecznie...

Obraz
Tak dawno mnie nie było, że czuje potrzebę napisania, sęk w tym, że nie mam wcale pomysłu co by tu zmajstrować. Ale ostatnio z niczym się nie wyrabiam, we wszystkim mam zaległości, nie wiem z czego to wynika... lenistwo? hmmmm... poniekąd może to prawda, zamiast ruszyć dupę w troki [dobre określenie?] to jakoś bimbam... nie ze wszystkim, ale w wielu dziedzinach. Hmmm... Nie, żeby mi to wielki problem sprawiało ale... Troche mi sie to moje niewyrabianie się nie pasuje... Coś mącę! Idą Święta... Przygotowuję się. Jak zapytacie? Duchowo. Inaksiej nie muszę. Żeby szaleć i sprzątać, cudować w mieszkaniu... nie... na co mi to, jak za 4 godz znów sajgon, bo przy 3 dzieci inaczej się nie da, to trzeba na bieżąco. Ale we wnętrzu trza sprzątać, bez dwóch zdań. Bo jak zawsze tak i teraz, sprawdza sie stara moja zasada, jak nie sprzątasz za sobą gówna to zaczyna śmierdzieć! Im więcej gówien tym więcej smrodu. Także trzeba się naszykować do spowiedzi. Te Święta u rodziców Adika. Tam jest p

07.11.

Obraz
Listopad... Cofając się lata wstecz zdaję sobie sprawę, że cierpiałam na depresje. Lata liceum to był koszmar pod tym względem. Jedna jedyna znajomość pozwoliła mi przetrwać ten koszmar a następnie poznałam Adika. Zamienił wszystkie szare dni na magię, która nas zbudowała, nasz związek. Jeden jedyny raz pamiętam, kiedy przyjechał a ja siedziałam markotna, na łóżku, gapiłam się w siną późnolistopadową dal przez uchylone okno... "Kotek, wszystko dobrze?" zapytał... a ja sie rozbeczałam... był to nagły, wyłaniający sie nie wiadomo skąd płacz, opanował całe moje ciało do tego stopnia, że nie umiałam się uspokoić przez długi czas. Od tej pory pokochałam deszczowe dni... Najpierw bez słowa ucałował moje oczy, a potem kochał się ze mną o nic nie pytając. Leżałam rozmyślając o tym, co się przed chwilką stało a wtedy on wstał, ubrał się i mnie, wziął do piwnicy, wyciągnął rowery i pojechaliśmy nad nasze jezioro. Ten dzień zmienił całe moje życie... Do dziś marzy mi się ten sam wi

Samo życie, psze państwa, samo życie...

Obraz
Za moment pół roku jak Tosia jest z nami. Śledząc i czytając to tu i tam powinnam narzekać i siać przekleństwa. Umęczona jestem strasznie... cały dom do ogarnięcia trójka dzieci i każde non stop coś chce po południa kiedy Adi jest w pracy - hard core!!! Nie wyrabiam. wszędzie szwendają sie szmaty, suszarki z praniem, Tosiowe zabawki, Madziowe puzzle, Juciowe torebki okna uwalone dywany niepoodkurzane brudne podłogi zlew zawalony garami łazienka woła o pomstę do nieba moje odrastające włosy doprowadzają mnie do furii ilekroć przejdę koło lustra flaczek na brzuchu prosi się o likwidację głowa woła o sen pięta o wizytę u lekarza dobrze, że gardło tylko wirusowe bo antybiotyk by mnie chyba zabił Płacz Tosi stawia wszystkich do pionu, dla niej nie ma płaczu pośredniego, albo jest super dobrze i szczęście albo ryk jakby co najmniej nogę jej miażdżono Madziulka prosi o czas: mamo zrób ze mną... mamo a ułóż ze mną... mamo, a możesz mnie... Jucia kupę nauki, test za testem,

rzecz o jajach!

Obraz
Szukam po goglach ile mogą leżeć w lodowce ugotowane jajka, bo właśnie takowe posiadam i chętnie bym je wykorzystała do szpachlówy która właśnie robię. trafiam na forum, jakieś poswiateczno-wielkanocne... - jajka mogą ci leżeć w lodówce nawet i miesiąc, twoja wola, ale nie koniecznie po tym czasie możesz je zjeść. - a jak to są jajka święcone to możesz je jeść nawet i do końca życia! - noo.. chyba, że jak je zjesz to umrzesz, wiec to by się zgadzało z powyższym komentarzem. Amen!

Marionetka

Zamykam oczy. Idę po malutku, stopy poruszają się jakby w rytm bicia serca. Idę cały czas przed siebie. Rozglądam się jedynie od czasu do czasu. Widzę ten galopujący świat... Czasem wyciągnę rękę tu i tam. Pustka... W myślach. Zawieszeniem się to zwie. Czy możliwe jest nie mącić tego spokoju? Jak go utrzymać? Niewiedza jest błogosławieństwem... nie tylko moja. I przypomina mi się po raz kolejny wiersz, który siedzi mi w głowie od czasów liceum, idealnie pasujący do tego stanu świadomości, niezrozumiały zazwyczaj dla ogółu bo analizowany tylko przez pryzmat śmierci i samotności. Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim, Moja droga Orszulo tym znilieniem swoim. Pełno nas a jakoby nikogo nie było... Kochanowski...

Cyckowe przypadki wczesno-ranne!

To jest koniecznie i bezspornie idealny temat na notkę... Najmłodsza moja latorośl, aktualnie 4-ro miesięczna, położyła się spać wczoraj ok godz. 21.oo natomiast wstała pierwszy raz od tej pory 21 minut temu!!! Psze Państwa! 7 godzin snu!!! Co prawda cycki o mało mi nie eksplodowały ale... 7 godz. snu!!! Ech, nie pamiętam kiedy spałam jednym ciągiem tyle czasu! Plis.. Plis.. Czy od dziś może już tak zostać na zawsze?! Bo wstawanie co godzinkę z hakiem naprawdę już masakrowało mój kręgosłup... No i jeszcze muszę się koniecznie pochwalić, nareszcie Toniunia zaczęła dźwigać głowę z pozycji leżącej. Mam nadzieję, że już z dnia na dzień będzie też mniej płaczu na rehabilitacji, bo póki co Tosiunia ryczy od samego wejścia do pokoju, twarz pani Bogusi od razu kojarzy sobie z bólem i nie ma zmiłuj się. Wspomagamy się piosenkami rybki mini mini, tymi ze spotów reklamowych, ja wiem że internet jak długi i szeroki pełen piosenek dla dzieci natomiast ta jedna jedyna wycisza odrobinkę Tosię.

Na nowej drodze życia!

Obraz
Phiii... też mi nowa droga... idę cały czas niby tą samą drogą tylko z interowej, że się tak wyrażę, mnie wyjebali! Pewnie nie jedna osoba która wylatuje z ich progów tak jak ja napisała pewnie podobny post. Cóż... życie pisze swoje scenariusze, trzeba się dostosować, czyż nie? Pisać lubię, nie dużo i nie często, ale jest to jakoby wpisane w moją naturę. Dlatego tu jestem. Ale nie ma sensu pieprzyć bez sensu, co nie, więc do rzeczy. Jutro koniec mojej sielanki... Koniec wakacji. Śmiało mogła bym postawić pytanie, kiedy przeleciały te 2 miesiące wakacji, jak pewnie niejeden uczniak, ale szkoda się nad tym rozwodzić. Trzeba spiąć dupę i stawić życiu czoła. Lekko nie będzie ale kto powiedział, że matka trójki dzieci ma lekko? No chyba, że dodatkowo ma jeszcze bogatego męża, teścia i ojca, pokojówkę do sprzątania 4 razy w tyg i panią do gotowania w weekendy... Taaaaa... Tak bym mogła żyć... Na szczęście nie należę do ludzi, co się nad sobą użalają i beczą z każdej potyczki, poza tym