Posty

Wyświetlanie postów z 2016

Urodzinowo

Obraz
1,49. łażę po domu i gęba mi się śmieje. Jakoż to? Nie wiem. Zasiedziałam się... przy sałatce ze śledziem własnoręcznie wykonanej, przy kromeczce suchego chleba i z karmi żurawinowym! Ba! Rewolucja gwarantowana hhahahaha ale co mi tam. Nic nie jest w stanie zachwiać mojego humorku, nawet ten paskudny wyrzynający się ząb zwany kłem na dziąsełkach Toniusi! A właściwie wszystkie 3! Wyszywam Papieża dla Relki, oglądam seks w wielkim mieście, no ba! ja wiem że jedno z drugim ma tyle wspólnego co wół z karetą, ale jakoś musiałam odreagować od tej urodzinowej imprezki. Odnalazłam stare płyty w aucie. jednego razu utknęłam na parkingu z własnymi myślami, wdech - wydech, wdech - wydech... poleciała piosenka z zamierzchłych czasów, bo jak inaczej nazwać to zapomnienie?! I od tej pory chodzi mi po głowie to godzenie się z przeszłością, rozpamiętywanie jej, wracanie do wspomnień, zwał jak zwał, cos było i minęło. Ale ta płyta... Chyba ją wyrzucę! Przed urodzinowo zastrajkował mój kręgo

Nocnie

Urodziła się mała Sophia, otoczona modlitwą przeze mnie i moje dziewczynki. Zresztą czasem wszyscy wspólnie sie modlimy za te nasze kobietki w ciąży, albo ja rzucę intencje albo ktoraś z dziewczynek. Jedna Istotka już na świecie a za kolejne sie modlimy bo przybywają, lada moment pojawia sie nastepne dzidziusie! Gdyby tak każda kobieta w ciąży miała takie namacale wsparcie modlitewne... Modle sie za te Dzieciaczki, których matki rozważają morderstwo, zresztą za te kobiety też, ale mam wrażenie, że to kropla w morzu, że to ciągle za mało. I kiedy czasem po ludzku brakuje mi już sił wtedy dostaję nowego kopa, nowe siły nachodzą. Cóż innego mi zostaje? Byłyśmy z Romką na 24.oo na Mszy, w intencji naszego narodu. Piękna Msza, cudny czas też dla nas, bo rzadko ostatnio mamy możliwość pogadać a co dopiero modlić sie razem! Przyszedł też czas seminarium, jak sie okazuje nie łatwy dla mnie ale czego sie nie robi aby móc latać?! Hahahahhaha. Wróciłam do haftu. Uspokaja mnie to. Odmózgaw

Modlitwa

Zaczarowany wieczór... Księżyc jest wprost przepiękny, prawie w pełni, mieniący się na tle czyściuśkiego nieba. Ciepły wiaterek delikatnie muska moje prawie nagie ciało, odziane jedynie w koszulinkę z cieniutkiej bawełny i majteczki... Kiedy wychodzę na podwórko a wszędzie już mrok moje myśli wracają wtedy do zamierzchłych czasów z dzieciństwa, kiedy każdy wieczór właśnie tak wyglądał jak ten. Natomiast dziś... Dziś są spełnione sny. Sny i marzenia bajane dawno temu na pewnej ławce przy starym dworcu PKS, kiedy siedziałam Ci na kolanach a Ty z wtuloną głową w moich piersiach i tęsknym wzrokiem utkwionym gdzieś w dali horyzontu snułeś nasze wspólne plany... Dom, dzieci, przytulasy, wspólne noce, czas, kiedy nie będziemy musieli sie rozstawać. Jest. Dokonało się. Ja Ci to wtedy mówiłam a Ty wątpiłeś. Stojąc dziś przed drzwiami, odziana w ten blask księżyca nie umiałam wypuścić Cię z moich rąk, nasze usta tak mocno siebie pragnęły... Niech to uczucie nigdy nie mija, nie żadna fascy

Końcowowakacyjnie

2 w nocy... Ciekawa to godzina. Zamiast tulić głowe do poduszki leże w łóżku i... Pełnia jest. Właściwie to była dwa dni temu, całe podwórko miałam oświetlone blaskiem księżyca. Mmmmm... Romantycznie sie zrobiło... Ja... Półnaga... Przywiazana do ławki krawatem... Mmmm... Uhahahaha, okej okej, nie róbmy sobie na smak hihihi. Ech... Powinnam zacząć pisać romanse. W fantazjowaniu jestem dobra, ps. nie mówcie mojemu mężowi! ;) Na fantazjowaniu sie kończy a jak by sie dowiedział to bym musiała to przenieść w realne życie, co to to nie!!! No! Powagi trochę! Czas leci jak opętany. Zapewne każdy kto ma dzieci zdążył to zauważyć, przynajmniej u mnie się tak dzieje, już za 2 tyg szkoła! Na jedno sie ciesze bo odpocznę od krzyków i wrzasków typu: mamo ona na mnie krzywo patrzy, mamo a ona mi zabrała..., mamooo one nie chce się ze mną bawić... mamoooo... MAMOOOOOO MMMAAAMMMOOOOOOO!!!!! AAAAAAAAAAAA!!!!!!! Czy ktoś ma taśme klejącą i sznur? ;) Ech... Niech już te dzieciary idą na stu

Wakacyjnie

Intensywnie płynie mi ten czas wakacyjny, dzieci w domu i dzien gubi sie za dniem. W sumie nie wiem o czym miala bym pisać wiec to bedzie wypunktowana notka. 1. Oillan z mocznikiem 30% stworzył moje stopy na nowo, uwaga!!!, w 3 dni. Serdecznie Wam polecam! Najpierw niedlugie moczenie, peeling ze zwykłym pumeksem a potem krem nakladany już w łóżku na noc. 2. Zaniedbuje się, zdrowotnie. Nieporejestrowałam sie do lekarzy, normalnie nie mam głowy przed wyjazdem. Nefrolog i tomograf... 3. Za parę dni odlecimy, Anglia breksitowa hahahaha. 3 tyg odmiennego wszystkiego, ciekawe jak damy radę z taką zgraja dzieci :) 4. Zaliczamy baseny. Maraton wakacyjny. 5. Agatka na końcówce ciąży. Umęczona już. Basia jej tam doskwiera mocno. Widać, że chciała by już urodzić i wrócić do standardowego funkcjonowania, na poczatku na pewno spadna kłody pod nogi ale nauczą sie żyć w 5-tkę :) wierzę w Nich!!! :* I tyle. Mąż mi tu chrapie i zagłusza skupienie. Kolorowych i bezpiecznych dalszych wak

Sennie erotycznie...

Znikasz mi śnie marny W nicości wszechistnienia Jesteś niczym W porównaniu Z czymkolwiek Upojenie ekscytacją Drżące dłonie Serce rwące się z piersi... Nic nie jest w stanie ciebie zatrzymać Przychodzisz nieoczekiwanie Śmiejesz mi się w twarz Muskasz moje wargi I pozostawiasz jak nagą rozgrzaną kochankę Bezszelestnie Na paluszkach Z ironicznym uśmieszkiem Z przerzuconą koszulą przez ramie Uciekasz ode mnie A kiedy łóżko stygnie Kiedy oddech lekkim się staje Powieki opadają z utęsknienia Wracasz Otulasz Całujesz Pieścisz Obejmujesz I... Cała jestem twoja! Przyjdź. Natychmiast!!!

Hmmm... Znów pełnia.

Taaaaa... Wiadomo już dlaczego Gosia spać nie może. Przed egzaminem miałam straszną nerwowkę, stres zrobił ze mną co chciał, naprawde się tego nie spodziewałam. Wykupiłam 4 godz jazd i powiem Wam, że to były moje najsłabsze 4 godz jakie zrobiłam przez cały kurs. Nafaszerowałam sie uspokajaczami przed egzaminem i poprosiłam Sw. Antoniego o wsparcie. Z egzaminu pamietam wszystko, błyskawiczny łuk, egzaminator biegł za autem, nawet jesli wyjechałam na zakrecie za linie lub na nia najechalam to nie miał czasu tego zauwazyc. Całe jazdy trwały długo, Adi powiedział, że wróciłam ostatnia z tego miasta. Ale zdałam: "co ja mam z panią zrobić"? Hahhahaha. Przybrałam najpiękniejszy wyrozumiały uśmiech z pakietu "popieram każde pana słowo". Proszę się podpisać... Parafka poszła a potem ocena: Pozytywna!!! "Bardzo dziękuję za cierpliwość" rzuciłam panu na odchodne, zgarnęłam papierek i uciekłam do męża :) Dostałam piękny bukiet kwiatów i uściski od córek. Teraz

I... i... i...

ZDAŁAM!!!!

Ble ble ble :)

Hmmm... Idealny poczatek notki. Bo co ma napisac baba, ktora myslala... Hahahahha, jedni juz parskna smiechem, myslaca baba! Ech... Ostry stan bolowy minał bezpowrotnie ale cholera boli nadal mnie ten kregoslup. Durna, co ja se myslalam?! Ze niby jak reka odjal mi minie?! I to taki zestaw lekowy... Naiwanam! Starzeje sie... 3 dzieci przez cesarke to nie lada wyzwanie, nie ma sie co dziwic, ze siada co czy owo. Ale stanac na nogi trzeba i basta. Egzamin mam w czwartek... Nie widze tego. 4 godz jazd jeszcze mam, czy to starczy?! Hmmm... Nie mam parcia na to prawko ale przydalo by sie, chocby w takich sytuacjach jak ten weekend. Ale... Jeszcze 2 tyg i wakacje! Dzieci mi sie rozbrykaja, ciezko bedzie je opanowac w domu... Dobrze, ze lecimy do Relki, tam sie rozwydrza 2 razy bardziej ale bedzie wsparcie dla mnie, wieczorne popijanie wina z Relę hihihi juz sie doczekac nie moge! I baseny sie zaczna, to juz staly rytual wakacyjny, Tonia pierwszy raz, juz ja widze jaka bedzie szczes

Kręg nie zając, nie ucieknie ale za to wypaść może!

Nooo... I tyle w temacie. Klopoty z dyskiem wrocily, tak jak teraz jeszcze mnie nie sieklo. W sobote w ostrej fazie Adi prowadzil mnie do lazienki pol godz! Aktualnie jestem nafaszerowana pigułami i zastrzykami od chirurga takze mam ladny odlot, helikopter lata nisko az mnie mdli, do tego jakbym unosila sie w powietrzu i mam wrazenie, ze irytujace zazwyczaj zachowanie dzieci stalo sie znosne, jesten nawet wyrozumiala, bym powiedziala. Adi ma opieke, zajmuje sie tym wszystkim, czym zawsze ja, pada jak kloda i rano wstaje niewyspany. Hmmm... Jak sie okazuje matka niepracujaca, majaca w domu 3 dzieci tyra jak wól a nie wyleguje sie na kanapie i pachnie! Lezenie ma swoje plusy... Zaczelam czytac Kinga, bardzo bym chciala wytrwac do konca ;) Oczy mi leca... Odplyne spokojnie w kraine snu... Psychotropy podsuna koszmary czy przyjemne wizje?! Jak myslicie?! :)

4 nad ranem...

Zaskakuje ostatnio sama siebie. Zmienilam diete Spie dramatycznie malo godzin Rzeczy ktore kiedys spedzaly mi sen z powiek dzis staly sie blahe i malo znaczace. 4 nad ranem a ja odrzucilam koldre i poczlapalam golymi stopami do kuchni i z radoscia siegnelam po na wpol zielonego banana. Psze Panstwa, Piboszka zglodniala! Wyczerpujacy wieczor i czesc nocy z powodu placzu i kaszelku Tosi oraz wracajacy z pracy spragniony czulosci mąż doprowadzily do spalenia wiekszej ilosci energii niz sie spodziewalam! Widno juz jest! W amoku "półsennym" wstajac do Tosi mialam swiadomosc, ze juz jasnieje o 4.oo ale dopiero dzis zdalam sobie z tego sprawe tak na 1oo%, ptaki tez juz sie drą przeokropnie, wlasciwie to ćwierkaja ale w takim natezeniu i o tej godzinie... To darcie sie!! Hihihi. I co zrobic kiedy sen nie moze nadejśc? Rozum mowi SPIJ DO CHOLERY ale on swoje a oczy swoje! Poczytuje adoneia, rozwiazuje googlowo trapiace mnie pytania, zagladam tez na fejsbruka zeby sprawdzic j

Pająki niet

Nie nie nie i jeszcze raz nie. Przezylam dzis pająkową inwazje i mam dość. Jutro jest wolne, Boże Ciało, to odpada ale od piątku zaczynam toczyć wojne z pajakami! Nie ma mowy zeby mi to to łaziło swawolnie po domu. Tak tak, pająk w domu to szczeście i błogosławieństwo sie mowi ale ja wole trzymac moje kąty czyściusienkie niz z pajeczą siecią. Spray z mieta, cytryna i octem rusza za niedlugo do boju i bedziemy psikac gdzie sie da! W zeszłym roku takie wielkie dziady mi wyłaziły z piwnicy i wędrówki se robily po przedpokoju że zawału można było dostać. Wyplewilam je myjac posłogi z sokie z cytryny. No. Tyle w temacie.

Na szybko

Taaa... Piszac ta notke mam juz w brudnopisie, ze sie tak wyraze, 6 zaczetych i nie skonczonych. Dlaczego? Normalnie.. Jak zawsze i jak kazdy: brak czasu. Trywialnie to brzmi. Ale nie owijam w bawelne, wale prosto z mostu bo znow zasne! Egzamin teoretyczny zdany! No! Za miesiac praktyczny czyli placyk i jazda po miescie o ile wyjade z placyku. Szykuje sie na 4 dodatkowe godziny jazd przed egzaminem, nie wiem czy to starczy. Trzymajta kciuki, modlcie sie za mnie, co tam komu wygodniej (choc to drugie bylo by bardziej wskazane). A poza tym... Jest ok. Ogarniam sie po malutku, bo to wkuwanie do testow, rozwiazywanie, sleczenie przy ksiazeczkach rozbilo moj system dzialania, dochodze dopiero do siebie. Przyznaje, ten miesiac byl trudny. Ale... Slonce cieple wrocilo, kiecki czas zakladac wiec trzeba zyc, usmiechac sie, robic swoje i isc do przodu. A co za tym idzie, trzeba zrzucic z 5kg. Jakim cudem?! Hahaha :) A teraz uciekam nim mnie sen zlapie i stlamsi! :*

Kraina lodów :)

Piknie Psze Państwa, piknie! Szykuję się już małymi krokami do egzaminu na prawko, trzymajta kciuki gdzieś w połowie maja, dobra! I nie puszczajta póki nie powiem! Ech... stresik zaczyna mnie łapać, ale wieta jak to jest, kogo nie łapie?! Wszędzie słyszę, ze mam wrzucić na luz i że kto jak kto, ale ja to zdam. Jaaaaasne, a że niby ja to co, cudotwórca jakiś?! A może właśnie ja sama w siebie zaczynam wątpić! Hmmm... Trza to przemyśleć i przeanalizować. Komunia lada moment, mojej ukochanej Nastusi, potem roczek Tosi i 5-te urodziny Madziulki a następnie podwójna komunia Natalki i Weroni. Szaleństwo Psze Państwa, szaleństwo! Majówkowy zawrót głowy! Chcę już ten maj, uwielbiam ten miesiąc, zielony, kwitnący, oooo! pójdę na egzamin prawie jak na maturę, ale bajer :) Obym miała powód do radości już po. A jak nie zdam to lezę od razu do plazy na ulubioną szarlotkę z lodami i bita śmietaną, na podwójne espresso, a co! A jak zdam... Hmmm... To lecę od razu do domu bo mąż powiedział, ze uch

1...

Kwiecień zapukał do mych drzwi a wraz z nim nadeszła wiosna. Inaczej być nie mogło! Piękne słońce zrzuciło ze mnie ciężkie płaszcze, botki i cieplutkie szale. Zostawiłam Adika z dzieciaczkami i pognałam na miasto w poszukiwaniu nowego odzienia. Szpilki na komunię... Mniam! Wiem, wiem... powinnam najpierw zakupić sukienkę, ale nie mogłam sie oprzeć, naprawdę! Kiedy zobaczyłam swoje nogi w tych szpilach...!!! Mimo chodem dodam też, że drugie kupiłam na co dzień. Wróciłam do domu i skrzętnie schowałam je w sypialni aby oczy Adika nie dojrzały tych cudów. A wieczorem... Właściwie mój mąż nie zdążył zauważyć nowych bucików, gdyż przez przypadek się obróciłam tyłem aby pozbierać rozsypane całkiem przypadkiem patyczki do uszu... A że akurat miałam w posiadaniu bezszwowe gładziusieńkie majteczki... uuuu!!! Wabik zadziałał tak skutecznie, że ciężko mi było złapać oddech od przezimnego lustra naszej szafy hahahahahaha. Ech... My kobiety mamy moc. Uwielbiam ciepłą wiosnę! Czas na sukien

Wielkanocne marudzeniowe zachcianki.

Panie i Panowie. Dziewczęta i chłopcy. Nadeszla wiekopomna chwiła... Święta zawitały. Zdecydowanie rozchwiały mnie do reszty. Gdzie się podziała opanowana, wszystko-mająca-w-swojej-mocnej-garści Gosia? Zdechła, mogłabym zacytować za Nastusią. I była by to prawda, uwierzcie mi. Bezsilność z powodu bezsilności dopadła mnie ze zdwojoną siłą, do tego stopnia, że siadłam i beczałam. Musiało to nastąpić. -Wiesz, tyle lat cię znam, to wręcz niesłychane, że ty mi płaczesz do słuchawki - usłyszałam. Pokochałam puste pudełko, jaki to luz psychiczny przyjąć do swego serca puste pudełko. Mniemam, iż męski świat jest znacznie łatwiejszy kiedy bezkarnie jest im wybaczane wszystko co pod owe pudełko można podciągnąć. Nieświadomie i ja nauczyłam się z niego korzystać, do tego stopnia, że własna rodzicielka zwraca mi uwagę, że nie jestem taka sama jak dawniej. Ale... O Świętach miało być. Czyli o tym, że znów nie jest tak jak bym chciała, żeby było. Trudno. Trójka dzieci, w tym dwi

Melancholia

Nocy mroczna, chwilą ledwieś, nie powstrzymasz dnia promieni, próżno trzymasz co nie twoje. POWSTAŃ ŻYCIE spośród cieni! I wy wstańcie, pędy żywe, w jamie smoczej pochowane! Niech nie zginie co od Boga, co ma Niebu być oddane. 14 stacja drogi krzyzowej. Jestem rozciągnięta jak masło na zbyt wielu kromkach.. (Tolkien) Nie wpadłam w depresje. Nie.. Dopadła mnie melancholia. Dobrze, że nie egzystencjalizm. Trwam w zawieszeniu i działam na zasadzie powtarzania czynności, wszelka własna inwencja twórcza aż boli, co nie znaczy że zmieniłam sie w zwierze. Czas ten pokazuje mi ile można pieszczochować sie z najmłodszym dzieckiem. Czas ten uczy mnie cierpliwości. Powracam do porzuconych sprzed ciąży atrakcji. Doceniam niezwykłe właściwości poduszki i kołdry we własnym łóżku, ich miekkość i delikatność to poezja dla mojego ciała. Uczę się walczyć z emocjami, tymi porywczymi. Kawa zaczęła mi znów smakować, zupełnie czarna i całkowicie nie słodka jak zawsze zresztą. I zrozumia

Rozgadana

Północ za mną. Zdecydowanie za mało piszę a miałam w nowym roku robić to częściej. Właściwie to powstało kilka notek po drodze, w tym jeden erotyk ale jakoś nie było mi dane ich tu zamieścić. W ciągu dnia mam tak śmiesznie mało czasu, że zapominam o piciu wody a co dopiero o pisaniu bloga! Nocami ten czas jest. Sypiam najczęściej po 6 godzin, w tym zdaża mi się wstawać do Antosi kiedy budzi się z płaczem, czasem na cyca, czasem z innych powodów. Przejrzałam oatatnią notkę. Z postanowień noworocznych udaje mi się realizować parę. Jestem w trakcie kursu na prawo jazdy, teorie mam już za sobą, od piątku zaczynam jazdy. Adi mój nie dowierza, nawet miał zapędy na taki kpiący styl dokuczania mi ale raz dwa postawiłam go na nogi. I... Spłacam długi. Nie myślałam, że będę aż tak konsekwentna, cieszę się z tego bardzo. Podczas zaliczenia szpitala z Tosią miałam czas na czytanie Kinga, na półce zebrało mi się juz z 5 zaległych jego powieści, to wręcz na skandal zakrawa. Próbuję tera

Nowy rok kalendarzowy.

Obraz
Przyszedł moment, kiedy narzekałam na te święta, już po świętach. Jezusek się narodził a ja nawet tego "nie poczułam"... A parę dni temu uzmysłowiłam sobie, ze różaniec najlepiej "smakuje" odmawiany w świetle choinki. Nowenna zakończona. Realne uzdrowienie jest. Dziś, a właściwie wczoraj był ostatni dzień tej 54 dniowej nowenny. Wnioski? Modlitwa nieustanna... I świadomość, że ja sama nic nie mogę. Rozmawiałam z Adikiem, oboje doszliśmy do wniosku, że ktoś, kto nie ma Boga w sercu powie, durna, i tak byś osiągnęła to, o coś sie modliła, no ale tak to jest z niedowiarkami! Święta nie jestem, mam swoje demony, widzę je doskonale, ba! nawet mi czasem z nimi dobrze, kuszą i kuszą, nieustannie, nie da sie ich zamieść pod dywan i o nich zapomnieć, ale... jesteśmy tylko ludźmi, mam nadzieję, że nie zniknie mi nigdy sprzed oczu to, co najistotniejsze! Nieustanna modlitwa... A jest o co sie modlić... Zaniedbałam ostatnio powszechne rzeczy, za rodzinę, zwłasz